Dzięki
Królewskiemu Towarzystwu Lotniczemu KLM w ciągu dwóch godziny
znaleźliśmy się w Hiszpanii. Zaraz po wyjściu z samolotu
poczuliśmy, jak oblepia nas gorące, duszne powietrze, a słońce
dobiera się bezczelnie do skóry. W trzy sekundy zapomnieliśmy, że
jeszcze parę godzin temu byliśmy w szarym, deszczowym Aberdeen,
gdzie termometr silił się na 15 stopni, a "rześki" wiatr
skutecznie temu zapobiegał - aha, Szkocja latem...
Wieczorem
poszliśmy na wino i oliwki do ogródka restauracji, która mieści
się nieopodal Plaza de Catalunya. Mhm...wszystko smakowało
wybornie, i tego wrażenia nie zepsuło nawet to, że przy płaceniu
cena rachunku okazała się wyższa o opłatę za konsumpcję "na
zewnątrz".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz