sobota, 6 sierpnia 2011

GR11 Dzień trzeci

Cabana dels Esparvers (2068m) – Refugi del Riu dels Orris (2230m)


W nocy lejące się potoki wody z nieba, zamieniły szemrzącą rzeczkę w rwące potoczysko, wiatr próbował bezczelnie rozchylić poły namiotu, a od czasu do czasu dał się słyszeć głuchy łoskot piorunów...Rano zaś, jak gdyby nigdy nic, słońce wzeszło nad wyciszoną już doliną. Wdzięczni żywiołom, że pozostawili nas w jednym kawałku, zaczęliśmy poranny rytuał przed wyjściem na szlak...

Trasa, którą dzisiaj zrobiliśmy nie była wymagająca, pięła się spokojnie doliną, docierając na przełęcz zakosami, a dalej prowadząc łagodnie na terytorium Andorry. Zdecydowaliśmy się na nocleg w dolinie Riu dels Orris, mimo iż mieliśmy czas, żeby pokonać jeszcze jeden odcinek wyznaczonej na dziś marszruty.









Nasiąknięty po nocnej ulewie namiot rozpostarliśmy na trawie, a obok niego na karimatach nasze członki, żeby wygrzały się w ciepłym słońcu. Czas leniwie płynął, a my w nim leniwie trwaliśmy, obserwując niespieszny ruch obłoków po niebieskim niebie. W takiej atmosferze, obrazy miejskiej dżungli sprzed kilku dni, wydawały się tylko abstrakcyjnym wspomnieniem. Sam na sam z naturą, daleko od cywilizacji, dookoła ni żywego ducha...Czego chcieć więcej?


Brak komentarzy: